[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nam wydaje rozkazy i skąd? Jakie mamy rozkazy?
Ależ, sierżancie rzekł pan Dollimore po ojcowsku proszę się nie martwić o tak poważne
sprawy. Ktoś się o to zatroszczy, nie ma obawy. Proszę tylko dopilnować, żeby ludzie byli należycie
rozmieszczeni, A potem wystawić wartowników, dobrze?
Tymczasem trwał nieszkodliwy harmider; odtwarzacze grzmiały na podobieństwo zajadłej
wojny; głośniki musiały znajdować się bardzo blisko. Zwiatła o znakomitym natężeniu bluzgały, jak
dziwny rodzaj oleju, z ziemi ku górze. Prześlyczne odezwał się ktoś akcentem z Prowincji
Północnej, wyglądając z wykopu.
Ale po co nastawał Tristram wystawiać wartowników? Tam nie ma żadnego wroga.
Wszystko to lipa. Ten okop wyleci wkrótce w powietrze, a wysadzi go jakiś zdalnie sterujący,
pieprzony, ogromny pająk, usadowiony w bazie. Czy pan tego nie widzi? Przecież to nowy i
nowoczesny sposób na pozbywanie się nadmiaru ludności. Ten hałas to lipa. Te rozbłyski to lipa.
Gdzie nasza artyleria? Czy widział pan jakąś artylerię za linią frontu? Oczywiście nie widział pan. A
jakieś granaty czy szrapnele? Niech pan wytknie głowę za to przedpiersie i co z tego wyniknie, jak
pan myśli? Tristram wdrapał się po kilku workach, wypełnionych ziemią, porządnie ułożonych
najwyrazniej murarska robota i wyjrzał. W krótkim rozbłysku fajerwerku zobaczył płaski kawał
gruntu i w odległej perspektywie drzewa, za nimi wzgórza. Proszę oznajmił schodząc.
Zastanawiam się przemówił, trzęsąc się, pan Dollimore czy pana nie aresztować.
Zastanawiam się, czy pana nie zdegradować. Zastanawiam się, czy nie należy pana...
Nie może pan. Tristram potrząsnął głową. Jest pan tylko porucznikiem. Wasz tymczasowo
pełniący obowiązki kapitana Salter też nie może. A proszę mi jeszcze coś wyjaśnić: gdzie są wyżsi
oficerowie? Nie ma tu ani jednego starszego oficera. Na przykład gdzie się podziało dowództwo
batalionu? Powtarzam swoje pierwsze pytanie: kto tu rozkazuje?
To niesubordynacja zatrząsł się pan Dollimore. To zdrada.
Och, proszę nie wygadywać bredni. Posłuchaj pan rzekł Tristram ma pan obowiązek
powiedzieć ludziom, co się dzieje. Pańskim obowiązkiem jest odprowadzić ich z powrotem do obozu
i zapobiec tej oficjalnej rzezi. Jest pan obowiązany zadać kilka pytań.
Proszę nie uczyć mnie moich obowiązków. Ku jego zaskoczeniu pan Dollimore wyjął z
kabury pistolet. Zastanawiam się, czy pana nie zastrzelić oznajmił. Mam do tego prawo. Za
szerzenie paniki i defetyzm. Trząsł się jakby w ataku gorączki tropikalnej. Pistolet gwałtownie latał
mu w ręku.
Nie odbezpieczył pan zauważył Tristram. Co za cholerny nonsens. Nie starczyłoby panu
odwagi. Wynoszę się stąd. Wykonał w tył zwrot.
O nie, nic z tego. I ku skrajnemu zdumieniu Tristrama pan Dollimore, najwidoczniej
przesunąwszy bezpiecznik, dał ognia. Huknęło i kula, jęknąwszy z dala od celu, wbiła się
nieszkodliwie w worek z ziemią. Kilku żołnierzy wyjrzało, żując albo przestając żuć, wypatrując
odgłosu prawdziwej broni.
No dobrze westchnął Tristram. Ale tylko poczekaj. Przekonasz się, że mam rację, ty
kretynie.
8
Jednak Tristram nie do końca miał rację. Własny zdrowy rozsądek powinien był podpowiedzieć
mu, że jest pewna luka w jego drastycznych domysłach. Pan Dollimore odszedł, trzęsąc się,
gdziekolwiek p.o. kapitan Salter zainstalował swe żałosne dowództwo. Tristram rozejrzał się po
swym plutonie. Kapral Haskell powiedział: Pan wie, co znalazłem, sierżancie? Koniczynkę. To
raczej potwierdza, gdzie się znajdujemy, no nie?
A zna pan jakiś powód, żebyśmy się tutaj znalezli? zapytał Tristram.
Kapral Haskell zrobił żabią twarz i powiedział: %7łeby się naparzać z Irlandczykami, już
mówiłem. Chociaż po co mamy z nimi walczyć, Bóg raczy wiedzieć. Tylko że nie wiemy ani połowy
z tego, co się tu dzieje, prawda? Według tego, co słyszałem parę tygodni temu w wiadomościach, to
powinni być raczej Chińczycy. Może Irusy i Chinole sąjakoś powiązani.
Tristram zastanawiał się, czy uświadomić Haskella, który wyglądał mu na porządnego faceta z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]