[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tata i ja chcielibyśmy was zaprosić w niedzielę na kolację. Od jesieni mam w
zamrażarce łosinę. Zapomniałam spytać Henrika, kiedy odbierał Axela, ale to przecież ty masz
pełną kontrolę nad waszymi zajęciami. Odniosłam wrażenie, że Henrik wyszczuplał. Chyba
zrzucił parę kilogramów, prawda?
Usiadła. Zabrakło jej tchu.
Halo?!
Tak?
Jesteś?
Jestem.
To jak, wpadniecie do nas w niedzielę na kolację?
Niedziela? Kolacja?
Chyba nie będziemy mogli. Słuchaj, muszę lecieć do pracy, złapałaś mnie w drzwiach,
zdzwonimy się pózniej.
Wcisnęła widełki i siedziała z głuchą słuchawką przy uchu. Jak mogła być taka ślepa? I
naiwna. Raptem wszystkie puzzle ułożyły się w całość. Pózne spotkania. Nagła konferencja na
Alandii z nieznanymi jej zleceniodawcami. Błyskawicznie zakończona rozmowa telefoniczna,
ledwie weszła do domu.
Wstała, włożyła podomkę i udała się do jego gabinetu. Coś musi tu być. Kartka, list,
numer telefonu.
Zaczęła od biurka. Metodycznie przeszukiwała szufladę po szufladzie. Jedna półkula
mózgu świadoma celu, druga zdjęta strachem, że znajdzie dowód na to, o czym właściwie już
wiedziała.
Nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek będzie w takiej sytuacji. Nigdy.
Nic nie znalazła. Prócz uspokajających potwierdzeń, że stanowią rodzinę. Ubezpieczenia
na życie, paszporty, wyciągi z kont, szczepienia Axela, klucz do skrytki bankowej. Podeszła do
regału. Gdzie? Gdzie mógłby coś przed nią ukryć? Czy było w tym domu choćby jedno takie
miejsce, do którego w ogóle nie zagląda? O którym wiedział, że jest bezpieczne.
Nieoczekiwany odgłos otwieranych drzwi wejściowych.
Przyłapana jak złodziej szybko wycofała się do sypialni. Musi pomyśleć. Musi się
dowiedzieć, kim ona jest. Kim jest ta kobieta, która chce jej odebrać męża? Zniszczyć jej życie.
Poczucie zagrożenia pulsowało w całym ciele.
Kiedy usłyszała jego kroki na schodach, wyszła z sypialni.
Stanęli twarzą w twarz, w odległości dwóch metrów od siebie.
Między nimi wieczność.
Zdziwił się na jej widok.
Nie jesteś w pracy?
Podszedł do swojego krzesła przy kuchennym stole, jak zwykle je odsunął i sięgnął po
Dagens Nyheter". W tym momencie straciła panowanie nad sobą. Wyrwała mu gazetę z rąk i
cisnęła na podłogę.
Zwariowałaś?!
To samo lodowate spojrzenie. I obojętność, równie skuteczna jak zasieki. Nie była mile
widziana. Uzbrojony w tajemnicę, bezpiecznie się okopał przed jej atakami. Jej nic nie chroniło,
nie miała żadnej broni.
Zalała ją fala wściekłości. Chciała walczyć, ranić, niszczyć. Odpłacić pięknym za
nadobne. Przywrócić równowagę. Nienawidziła słabości, którą w niej obudził.
Mam tylko jedno pytanie. Od kiedy to trwa?
Widziała, że przełyka ślinę.
Co?
Chyba wyczuł niebezpieczeństwo, bo zabrakło mu odwagi, żeby na nią spojrzeć.
Uspokoiła się, ba, niemal ucieszyła. Pomału odzyskiwała nad nim przewagę. Racja jest po jej
stronie. Okłamuje ją, oszukuje, odpowie za zdradę. Ona nie ma sobie nic do zarzucenia. To on
powinien się wstydzić.
Usiadła naprzeciwko niego.
Nie wiem, ile ich jest, ale mnie interesuje ta, z którą rozmawiałeś w nocy przez telefon.
Wstał, podszedł do zlewu i napił się wody z kranu. Powstrzymała się przed wyrzuceniem
z siebie wszystkiego, co cisnęło jej się na usta. Milczenie jest najlepszą torturą.
Wyprostował się i odwrócił do niej.
To koleżanka.
Aha. Ktoś, kogo znam?
Nie.
Krótko, rzeczowo. Jego spojrzenie zbiło ją z tropu. Po raz pierwszy od dawna patrzył jej
prosto w oczy, nie uciekał wzrokiem. Skąd wziąłby na to siłę, gdyby oskarżenie było prawdziwe?
Jak się nazywa? I gdzie ją poznałeś?
Czy to ważne?
Tak. Jeśli masz koleżankę, do której możesz wydzwaniać w środku nocy, kiedy za
ścianą leży twoja żona, chciałabym coś o niej wiedzieć.
Zauważyła, że się waha. Wyjął ze zlewu kubek po kawie, włożył go do zmywarki i usiadł.
Mąż i żona, twarzą w twarz przy dobrze znanym kuchennym stole.
Spokój.
Teraz porozmawiają. Huragan na moment zamarł, nareszcie chwila wytchnienia.
Wszystko sobie wyjaśnią, wszystkie pytania doczekają się odpowiedzi. Kłamstwa zastąpi
prawda. Mniejsza o to, co stanie się pózniej. Jakby zawarli milczące porozumienie.
Byleby tylko poznać prawdę.
Ma na imię Maria.
Maria.
Gdzie ją poznałeś?
Jest grafikiem u Widmana.
Jak długo ją znasz?
Wzruszył ramionami.
Mniej więcej pół roku.
Dlaczego nic mi o niej nie powiedziałeś?
%7ładnej odpowiedzi.
Dlaczego dzwoniłeś do niej w nocy?
Skąd wiesz, że dzwoniłem?
Czy to ma jakieś znaczenie? Dzwoniłeś, prawda?
Tak. Ona jest...
Przerwał, zmienił pozycję na krześle, najchętniej by wstał i wyszedł.
Sam nie wiem. Dobrze się z nią rozmawia.
O czym?
O wszystkim.
O nas?
Czasami.
Znowu mdłości.
Co jej mówisz?
No, jak jest...
Aha. A jak jest?
Westchnął, nie kryjąc zniechęcenia.
No, że my, że ja... Dobrze mi się z nią gada i tyle. To fajna dziewczyna.
Fajna dziewczyna.
Jasne, nam już nie jest fajnie".
Maria.
Jej mąż zadzwonił do Marii z Widmana o wpół do drugiej w nocy. Rozmawiał z Marią,
kiedy ona, zdesperowana, leżała tuż obok, w sypialni, w nowiutkiej koronkowej bieliznie.
Cholera!
Co jej powiedział? Czy wspomniał o szampanie i Islandii? Już na samą myśl o tym
zrobiło jej się niedobrze. Jakaś kobieta wie o nich więcej niż ona, wie więcej o niej i jej życiu.
Zdradził ją. Wydał na pastwę kogoś, kogo nawet nie widziała.
Wróciła do terazniejszości. Koniec przerwy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]