[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Gdzie jesteśmy? Mason! Gdzie mnie przywiozłeś?
- Do mojego domu.
- Nie! - Szybko się rozejrzała dokoła. - Zawróć i odwiez mnie do mojego
domu.
- Dobrze. Obiecuję ci. Musiałaś odpocząć, więc postanowiłem jechać
dalej. Poza tym musimy porozmawiać. Równie dobrze możemy to zrobić tutaj. -
Mason wjechał do garażu i nacisnął przycisk, by zamknąć drzwi.
- Mogliśmy rozmawiać w moim domu. - W głosie Heleny wyczuł
wściekłość.
- Wiem. Posłuchaj. Jeśli chcesz, dziś wieczór wrócimy do Auckland. Ale
najpierw mnie wysłuchaj.
Pomógł jej wysiąść, a ona, kiedy tylko stanęła na betonie garażu,
natychmiast wyrwała mu rękę.
- Nie mam wyboru, prawda? - spytała lodowatym tonem.
- 105 -
S
R
- Musimy sobie wyjaśnić pewne kwestie, a potem zobaczymy.
- Mylisz się, jeśli myślisz, że nie będę walczyć o prawo do opieki nad
Brodym. On jest moim synem!
Mason się nie odezwał. Weszła za nim do domu i skierowała się wprost
do olbrzymiego okna z widokiem na zatokę.
- Jesteś głodna? - Mason wyjął z zamrażarki zupę i bochenek chleba.
- Nie, nie jestem głodna. Przejdz do rzeczy, Mason. Dlaczego mnie tu
przywiozłeś?
Podszedł do niej, położył jej ręce na ramionach i obrócił ją do siebie.
Helena drgnęła i strząsnęła jego dłonie.
- Dobrze. Przede wszystkim chcę ci powiedzieć, że się myliłem. Nie
miałem prawa tak cię traktować. Kiedy się dowiedziałem o Brodym, byłem tak
wściekły, że chciałem cię zranić. Nie jestem z tego dumny i mam nadzieję, że
zdołasz mi wybaczyć.
- Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć. Nie ufałeś mi, nie chciałeś mnie
wysłuchać. Byłam dla ciebie niczym.
- Nie, to nieprawda. Zawsze znaczyłaś dla mnie zbyt wiele. Od początku
celowo nastawiłem się przeciwko tobie, bo inaczej musiałbym zrobić wszystko,
żeby cię odebrać Patrickowi.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Rozchyliła wargi, ale nie
wypowiedziała ani słowa.
- To prawda. Nie masz pojęcia, co czułem w kościele, jak trudno mi było
zachować milczenie. Już wtedy wiedziałem, że pragnę z tobą być. Postanowiłem
zrobić wszystko, by cię odszukać, i wtedy cię zobaczyłem, w momencie, w
którym miałaś poślubić innego mężczyznę. Aatwiej mi było wmówić sobie, że
zależy ci tylko na pieniądzach, niż przyznać, jak bolesny jest fakt, że
wychodzisz za niego, że masz z nim dziecko.
- Mason... Nie wiem, co ci powiedzieć.
- 106 -
S
R
- Usiądzmy. - Poprowadził ją do stojącej przed kominkiem kanapy i
schylił się, by rozpalić ogień. Jego plan okazał się bezużyteczny. Sądził, że
będzie inaczej, kiedy jej wszystko powie. Ale reakcja Heleny go zaskoczyła.
Była zamknięta w sobie i tak odległa jak nigdy przedtem. Dorzucił kilka polan
do kominka i usiadł obok niej. Musi to przeprowadzić na jej warunkach.
Zauważył z ulgą, że tym razem nie reagowała nerwowo na jego bliskość.
Może jeszcze nie wszystko było stracone?
- Heleno, nie chcę ci zabrać Brody'ego. Chcę tylko stanowić część jego
życia. Potrafię zrozumieć, że możesz nie chcieć mnie widzieć, lecz pozwól mi
poznać własnego syna.
- Wycofasz pozew o sprawowanie opieki? - spytała z nadzieją.
- Tak. Nie mógłbym mu tego zrobić. Ani tobie. Działałem pod wpływem
wściekłości. Na ciebie, na Patricka a przede wszystkim na samego siebie. Nie
powinienem był dopuścić do twojego ślubu z Patrickiem. Dopiero w ostatnich
dniach wiele rzeczy zrozumiałem. Musiałem się przyznać, że sam
doprowadziłem do własnej porażki. Ale to się nie powtórzy. Postanowiłem
przepisać na Brody'ego swoje udziały w firmie Daviesa. Ty będziesz jego
pełnomocnikiem do czasu, kiedy dorośnie i będzie mógł przejąć firmę. Sprawy
finansowe możemy rozwiązać za pomocą nieoprocentowanej pożyczki z
Czarnego Rycerza, bo od Mandy nie dostaniemy ani centa. Jeśli będziesz
chciała, to służę ci pomocą, ale zrozumiem, jeśli ją odrzucisz.
Wpatrywał się w nią uważnie. Czy mu wierzy? Czy nie jest już tak bardzo
na niego zła?
Helena słuchała go, wstrzymując oddech. Więcej niż słowa mówiły jego
oczy. W końcu zrozumiała, dlaczego tak się dzieje. Chociaż się zdobył na
odwagę i rozmawiał z nią szczerze, dopóki mu nie przebaczy, nie otworzy się
przed nią całkowicie.
- W porządku - powiedziała. - Sprawą firmy zajmiemy się pózniej. A
teraz jaki będzie następny krok?
- 107 -
S
R
- Heleno, chcę, żebyś wiedziała, że następny krok zależy tylko od ciebie.
- Dziękuję. - Zamilkła na chwilę, uważnie dobierając słowa. - Wiesz,
chciałam ci go oddać. Nie odebrałeś telefonu od swojego adwokata, a on miał
cię zawiadomić, że zrezygnowałam z walki o prawo do opieki. Zmieniłam
zdanie dopiero dzisiaj, kiedy przywiozłeś mnie do firmy, żebym wysłuchała
Mandy. Dlaczego to zrobiłeś?
- Nauczyłem się słuchać głosu serca.
- Co?
- Nauczyłem się słuchać głosu własnego serca - powtórzył. - Musiałem
wreszcie wyznać prawdę samemu sobie. Kocham cię, Heleno. Musiałem znalezć
winnego kradzieży pieniędzy. Zrobiłem to dla ciebie. Gdybym tego nie zrobił,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]