[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O, to już od paru lat.
- Czy córka pani nosiła się z zamiarem przeprowadzenia rozwodu?
- Tak. Nawet ja sama ją namawiałam, żeby się rozeszła z Edwardem. Uważam, że nie
ma sensu męczyć się i ciągnąć, czegoś co się już nie da naprawić. Tym bardziej, że nie mieli
dzieci. Nic ich właściwie ze sobą nie łączyło. Działali sobie na nerwy. Więc kiedy stała się
niezależna finansowo...
- Niezależna finansowo? - zainteresował się Suchecki - Jak to pani rozumie?
- No tak... Joasia dostała duży spadek. Nie wiem dokładnie, ale myślę, że dwa miliony
złotych albo może i więcej.
- Kto zapisał jej taką ogromną sumę?
- Mój brat. Był ogrodnikiem, a właściwie jak to się mówi badylarzem". Zarabiał
bardzo dobrze, a na siebie prawie nic nie wydawał. Nie miał żadnej rodziny...
- A dlaczego pani nie zostawił tych pieniędzy?
Uśmiechnęła się smutnie.
- To bardzo dawne czasy. Mój brat nigdy nie mógł mi wybaczyć, że wyszłam za mąż
za Lipkowskiego. On nienawidził mojego męża. Były tam kiedyś jakieś sprawy między nimi.
Nie będę o tym mówiła. Mój brat był człowiekiem strasznie zawziętym. Nie chciał mnie
widzieć. Ale Joasię kochał po swojemu. Nie miał dzieci. %7łona mu umarła kilka lat temu. Był
zupełnie sam. Wszystko co miał zapisał przed śmiercią Joasi. Mogła sobie kupić mieszkanie.
Mogła się urządzić. Nie potrzebowała oglądać się na męża. Zresztą nawet i bez tych pieniędzy
dałaby sobie radę. Z jej wykształceniem, z jej zdolnościami...
- Czy córka dała pani coś z tych pieniędzy?
- Nie. Chciała mi dać, ale ja nie chciałam. Mnie wystarcza to co mam, a pieniędzy brata
nie potrzebuję.
- Czy pani wie co się stało z tymi pieniędzmi?
- Nie. Nie interesowałam się tym.
- I nie pytała się pani córki?
- Nie. Po co? Joasia była przecież dorosłą osobą. Mogła zrobić ze swoimi pieniędzmi to
co jej się podoba. Nie pytałam jej. W zeszłym roku zapłaciła tylko za nowy płot, bo stary już
był do niczego.
- Dlaczego córka pani nie wystąpiła o rozwód?
- Nie wiem. Może nie mogła się zdecydować. Wie pan, panie kapitanie, kobiecie
trudno się nieraz zdecydować na definitywne zerwanie z człowiekiem, z którym żyła kilka lat.
To chyba będzie już dziesięć lat jak Joasia wyszła za Rosickiego.
- Czy córka pani nosiła się z zamiarem poślubienia kogoś innego?
- Miała jakąś sympatię. Artysta malarz. Kiedyś nawet mówiła mi, że może wyszłaby za
niego, ale nie ma odwagi ze względu na różnicę wieku. Była starsza od niego. Ja jej
odradzałam. Kobieta nie powinna być starsza od męża.
- Jak ma na imię ten malarz?
- Zdaje się, że Ryszard, ale być może, że się mylę. Ostatnio pamięć mnie trochę
zawodzi. Pewnie skleroza.
- Czy córka pani prowadziła może jakieś interesy handlowe z tym artystą malarzem?
- Interesy handlowe? Nie wiem. Joasia nic mi na ten temat nie wspominała. Jakież
mogłaby prowadzić interesy? Dlaczego pan pyta?
- Tak coś mi przyszło na myśl - uśmiechnął się Suchecki. - Nic ważnego. O ile się
orientuję, to córka pani pracowała ostatnio w Desie".
- Tak, ale zrezygnowała z tej pracy.
- Czy dlatego, że dostała ten spadek?
- Nie, nie sądzę, żeby dlatego. Zresztą spadek Joasia otrzymała w zeszłym roku, a w
Desie" przestała pracować chyba dwa lata temu.
- Nic pani nie wspominała dlaczego zrezygnowała z tej pracy?
- Nie. Może i coś mi mówiła, ale nie pamiętam. To było tak dawno.
- Czy córka nigdy nie rozmawiała z panią na ten temat, że ktoś jej zagraża, że kogoś się
obawia?
- Nie. Nigdy nic mi takiego nie mówiła.
Suchecki doszedł do wniosku, że już niczego nie dowie się. Wstał i bardzo uprzejmie a
nawet serdecznie pożegnał się z panią Lipkowską. Odprowadziła go aż do furtki.
*
- Byłem w Wydziale Spadków - powiedział Grabik. - Faktycznie przyjemne babeczki
tam pracują, ale nikt tam nie słyszał, żeby Joanna Rosicka otrzymała jakiś spadek z zagranicy.
- Ale za to otrzymała spadek pochodzący z ojczystej ziemi - uśmiechnął się Suchecki.
- Co ty mówisz?
- To co słyszysz. Wujaszek badylarz". Kupa forsy, dwa, może trzy miliony.
- O, do licha - Grabik aż podskoczył na krześle - To kupa forsy. W takim razie mamy
gotowy motyw zbrodni. Teraz tylko trzeba się dobrze zastanowić kto? Mąż czy kochanek?
- Dowiedziałeś się czegoś o Rysiu artyście? - spytał Suchecki.
- Owszem. Mam dla ciebie trochę sensacji.
- No to na co czekasz? Mów.
Grabik zatarł ręce z zadowoleniem.
- Powęszyłem trochę między tą ferajną co to handluje samochodami. Wyobraz sobie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]