[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wychowującego z nią gromadkę dzieci?
Jack westchnął ciężko.
Na pierwsze pytanie odpowiedz brzmi nie . Jestem bez niej nieszczęśliwy jak diabli, a
to dopiero tydzień. A na drugie... Cóż, to by nie było takie złe.
Tess uśmiechnęła się i zaczęła machać nogami.
W dalszym ciągu podtrzymuję opinię, że jesteś durniem, skoro pozwoliłeś jej odejść,
kiedy kochasz z wzajemnością i jesteś gotów mieć z nią pół tuzina dzieci. Aha, a do tego
jesteś tchórzem. Co się przejmujesz, czy ją lubię, czy nie? Nawet gdybym jej nie cierpiała, nie
powinno ci to robić żadnej różnicy.
Jack przyglądał się siostrze z niedowierzaniem. I teraz mi to wszystko mówisz? Po
fakcie? Tess wzruszyła ramionami.
Wcześniej w ogóle nie chciałbyś mnie słuchać. Popatrzył na czubki swoich butów i
pomilczał przez chwilę, po czym powiedział:
W porządku, przyznaję ci rację. Ale nie martw się, wszystko naprawię. Zamierzałem to
zrobić, kiedy tylko się zorientowałem, jaki ze mnie idiota. Zajęło mi to zaledwie dzień czy
dwa.
A jak poradzisz sobie z Sarah?
Dana już wszystko obmyśliła. Uśmiechnął się chytrze.
%7łeby dołączyć do firmy Donovan & Lewis jako dekoratorka wnętrz i partnerka, wykupi
moje udziały. Oczywiście nadal pozostaję współwłaścicielem razem z nią i z Adamem, ale na
papierze jestem tylko pracownikiem, więc Sarah nie będzie mogła domagać się połowy
udziałów, bo ich nie mam.
Ale zażąda połowy tej sumy, jaką otrzymałeś z ich sprzedaży!
Już ją dostała, wczoraj wysłałem jej czek. Na pięćdziesiąt euro.
Tess prawie turlała się ze śmiechu.
Bardzo sprytne!
Tak, nasza siostra jest nie w ciemię bita... W firmie zrobi się ciekawie.
Z głębi domu dobiegały odgłosy przyjęcia urodzinowego, lecz Tess wiedziała, że brat nie
myśli ani o przyjęciu, ani o firmie.
Jak zamierzasz przekonać Tarę?
Jeszcze nie wiem.
Najpierw się pomódl, żeby ci się w ogóle udało. Niełatwo odzyskać kobietę, której
złamało się serce.
Na samą myśl o tym, że złamał jej serce, jego własne pękało.
No i ciekawe, jak jej się oświadczysz, skoro nie potrafisz powiedzieć tych paru prostych
słów?
Jack odwrócił wzrok.
Powiem je.
Jack podniósł głowę, by spojrzeć na napis nad wejściem. Deszcz spływał mu po twarzy.
To był głupi pomysł.
Szybko wszedł do hotelu, potrząsnął głową i posłał recepcjonistce zabójczy uśmiech.
Gdzie tu się odbywa spotkanie autorskie?
Otaczał go tłum kobiet w każdym możliwym kształcie, rozmiarze i wieku. I wszystkie
patrzyły na niego. Jack poczuł się nagle tak, jakby był zupełnie nagi. Cóż, podobno najlepszą
obroną jest atak, pomyślał i uśmiechnął się szeroko do obserwujących go pań.
Wiesz, Mary, te wieczory autorskie stają się coraz bardziej interesujące...
Czy on też pisze romanse historyczne?
Raczej pomaga pisarkom zbierać materiały... I pewnie zbija na tym majątek!
Krąg wokół Jacka zacieśniał się.
Och, myślisz, że w programie jest striptiz?
Przepraszam rozległ się wysoki, cienki głos. Dajcie mi przejść, moje drogie. Przez
tłum torowała sobie drogę drobniutka starsza pani w okularach.
Stanęła przed Jackiem i zadarła głowę.
Pan się zapewne zgubił, młody człowieku? Doskonały pretekst, żeby się wycofać i
załatwić to bez tylu świadków. Tess już i tak zarzuciła mu tchórzostwo. No i jeśli zostanie,
zaraz zobaczy Tarę.
Nie, właśnie tu zamierzałem się znalezć.
To jest spotkanie autorskie Tary Devlin, poświęcone romansom historycznym.
Wszystko się zgadza.
Starsza pani nadal mu się przypatrywała.
Po co pan przyszedł? Dowiedzieć się czegoś o miłości? Podnieść swoje kwalifikacje?
Jakaś kobieta obok znacząco szturchnęła przyjaciółkę.
Nie wygląda na takiego, któremu to potrzebne. Jack pochylił się lekko i zniżył głos:
Chcę zrobić komuś niespodziankę. Kobieta obok parsknęła.
Jeśli przyszedł pan przeszkadzać i robić złośliwe uwagi, to nie ma pan szans. Jesteśmy
w większości.
Powitana oklaskami Tara uśmiechnęła się do zebranych kobiet i usiadła za stołem. Naraz
poczuła na sobie uporczywe spojrzenie doskonale jej znanych niebieskich oczu. Zamarła na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]