[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeciwko nim. Chcemy się do was przyłączyć - jestem ambasadorem i czekam na wasze
rozkazy!
- Wspaniale - pojaśniał cały z wrażenia. - Wysyłamy statek, aby cię przyprowadzić.
Ale najpierw jedno pytanie, słodka.
- Pytaj, przystojniaczku.
- Z takimi oczami jak twoje... Jesteś płci żeńskiej?
- W przyszłym roku o tej porze będę. Teraz jestem w neutralnej fazie, pomiędzy nim a
nią.
- A więc za rok spotkamy się na randce!
- Zapisuję cię w notesie - obiecałem. Bolivar nalał mi szklaneczkę, którą opróżniłem
przez słomkę.
- Czy się mylę, tato - spytał - czy ten uciekinier z szamba ma na ciebie chrapkę?
- Niestety, mój chłopcze, masz rację. W naszej ignorancji, zrobiliśmy damski kostium
i to sądząc z jego zachowania, bardzo seksowny. Musimy go trochę zeszpecić.
- Co prawdopodobnie zrobi go jeszcze bardziej seksy.
- Cholera, masz oczywiście rację! Muszę się wobec tego przyzwyczaić do ich amorów
i wyciągnąć z nich jakieś korzyści.
Statek-pilot pojawił się na ekranach i nastawiłem auto-pilota na jego ślad. Lecieliśmy
zygzakiem przez niewidzialne pola siłowe i zapory minowe, aby w końcu wyładować na
metalowej płycie wewnątrz fortecy. Miałem nadzieję, że jest to lądowisko dla gości, a nie
wjazd do więzienia.
- Chciałbyś pewnie swój hełm, tato? - przypomniał mi Bolivar, używając syntetyzatora
dzwięków, aby uzyskać głos maszynowy.
- Masz rację, szanowny robocie - nałożyłem pozłacany kask (z diamentami) i
przejrzałem się w lustrze. Odmieniło mnie. - I lepiej nie nazywaj mnie ojcem.
Spowodowałoby to masę niewygodnych pytań natury biologicznej.
Imponująca kolekcja pełzających, skaczących i chodzących figur oczekiwała naszego
wyjścia. Gdy wymaszerowałem z kabiny - Bolivar podążał za mną, niosąc stertę starannie
skonstruowanego, obcego z wyglądu bagażu - jeden z nich, ze złotą obręczą na łbie, wystąpił
do przodu, machając ku mnie mackami.
- Witamy, ambasadorze - stwierdziło toto. - Jestem Gar-Baj, Pierwszy Oficer Rady
Wojennej.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Jestem Sleepery Jeem Geshtunken.
- Sleepery to twoje imię czy tytuł?
- W moim ojczystym języku oznacza to Ten Który Stąpa po Plecach Niewolników
Ostrymi Pazurami" i oznacza, że jestem członkiem arystokracji.
- Nadzwyczajnie obrazowy język. Sleepery, musisz mi więcej o sobie opowiedzieć
prywatnie.
Sześć z jego osiemnastu czułków mrugnęło znacząco i już wiedziałem, że stary
seksapil nadal działa.
- Zawiadomię cię o moim następnym okresie, Gar. Ale do rzeczy: jest wojna, czy jej
nie ma? Powiedz mi, jak stoją sprawy i co my możemy zrobić, aby pomóc w tym świętym
boju?
- Zrobię to, ale pozwól mi najpierw zaprowadzić cię do twojej kwatery, wyjaśnię ci
wszystko po drodze. - On, ja i mój wierny robot ruszyliśmy. - Wojna przebiega zgodnie z
planem... oczywiście nie wiesz o tym, ale planowaliśmy ją przez wiele lat. Ja i moi szpiedzy
spenetrowaliśmy wszystkie ich planety i znamy ich siłę aż do ostatniego pistoletu. Nie mogą
nas zatrzymać. Mamy absolutną kontrolę przestrzeni i teraz przygotowujemy się do drugiej
fazy.
- Którą jest...?
- Inwazja planetarna. Po zniszczeniu ich floty, powybieramy ich planety jedną po
drugiej jak zgniłe jajka.
- To coś dla nas! - wrzasnąłem wybijając sporą dziurę lewą nogą. - Jesteśmy gotowi
prowadzić natarcie, nawet jeśli jest to związane ze śmiercią dla sprawy.
- Właśnie czegoś takiego oczekiwałem od kogoś tak dobrze zbudowanego jak ty.
Statków transportowych mamy dość, ale zawsze się przydadzą doświadczeni żołnierze.
Zapraszam cię na następne posiedzenie Rady, gdzie uzgodnimy, jak będą wyglądały zasady
naszej współpracy. Teraz pewnie jesteś zmęczony i chcesz odpocząć.
- Nigdy! - zgrzytnąłem zębami. - Nie chcę odpoczynku, dopóki nie zniszczymy
ostatniego z tych obrzydliwców.
- Szlachetne uczucie, ale musimy kiedyś odpoczywać.
- Nie macie jakiegoś jeńca albo nawet kilku, których mógłbym osobiście rozerwać dla
propagandy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]