[ Pobierz całość w formacie PDF ]
płciowe zamiast nosów, była szansa na uzyskanie prawdziwej informacji. Poderwał
głowę i uśmiechnął się szeroko. Proszę o wstęp, który miał poprzedzić to
pytanie! zażądał.
Dobrze zgodziłem się natychmiast. Dokonano przestępstwa na ogromną,
niespotykaną dotychczas skalę. Gdy wyjdzie to na jaw, będziemy jako kraj
skompromitowani aż do dnia sądu ostatecznego. Kto wie, czy nie runą nasze
sojusze, czy będziemy wiarygodni, czy nie odbije się to na gospodarce światowej,
układzie sił i stabilizacji politycznej. Podejrzewamy, że dokonała tego jakaś
grupa z przyszłości. Cały ten horror, który panu opisałem, to może być dopiero
początek piekła. Jeśli się nie mylimy, jeśli ktoś w przyszłości zdobył receptę
na przestępstwa doskonałe, to możemy się obawiać jeszcze gorszych rzeczy. Kto mu
zabroni pojawiać się tu i mordować, na przykład, przywódców krajów? Będziemy
nawzajem oskarżać się o łamanie układów, aż w końcu któraś ze stron nie wytrzyma
i rypnie w drugą tym, czym będzie mogła rypnąć. Resztę może pan sobie
dopowiedzieć sam...
Heyroud wpatrywał się we mnie przymrużonymi oczami, oceniając prawdziwość
mojej wypowiedzi, może szczerość intencji. Co jakiś czas rzucał szybkie,
kontrolne spojrzenie na Nicka, spokojnie sączącego swój koktajl. Mnie on
specjalnie nie smakował, zapaliłem, żeby zabić jego dziwny, zbożowy posmak.
Hm... zaczął w końcu Heyroud ...dość... Mówił, żeby wypełnić ciszę, i
dlatego, że wyraznie oczekiwaliśmy jego odpowiedzi, ale właściwie wciąż
zastanawiał się nad moimi słowami. Brzmi to mało prawdopodobnie. Może dlatego,
że chyba nie wszystko mi pan powiedział? Milczałem, więc dokończył: Na
przykład, dlaczego zwraca się pan do mnie? Nawet jeśli rzeczywiście przestępstwa
dokonali złoczyńcy z przyszłości, to dlaczego nie angażujecie kogoś innego? Skąd
wiara właśnie we mnie?
Zapaliłem papierosa i odruchowo sięgnąłem po szklankę, ale zaraz ją
odstawiłem. Zerknąłem na Nicka, który niemal niezauważalnie skinął głową.
Mógłbym dostać po prostu whisky? Albo... olśniło mnie, zrozumiałem, skąd
się wziął posmak w koktajlu ...albo coś sklepowego?
Yolan roześmiał się głośno, radośnie, jakbym sprawił mu przyjemną
niespodziankę. Wskazał barek, a gdy nalewałem sobie do szklanki małą porcję
Danielsa, powiedział filozoficznie:
Jak moglibyśmy cenić koniak, nie wiedząc, co to bimber? Wróciłem na swoje
miejsce i łyknąłem. Nick spokojnie pociągnął ze swojej szklaneczki, popatrzyłem
na niego z podziwem.
Panie Heyroud... Wiem, że pan interesuje się czasem, nie robi pan z tego
tajemnicy i sam mi pan to powiedział podczas mojej pierwszej wizyty tu, w bazie.
Heyroud pokiwał głową, zgadzając się ze mną. Wiem też, że skonstruował pan
wehikuł czasu, czy jak tam to nazwać...
A to już jest bardzo interesujące. Bo ja, o ile wiem, mam nieco inne
informacje na ten temat...
Zbuduje go pan za jakiś czas, za kilka czy kilkanaście lat. Nie wiem
dokładnie, kiedy... Proszę posłuchać: pański sponsor i pracodawca, Mark Richmond
Guylord, jest gangsterem. Dużą fiszą w tym interesie, nawet bardzo dużą. Być
może należałoby mówić o nim był gangsterem . Odchodzi, czy też odszedł, od
swoich interesów, ale za jakiś czas dojdzie do wniosku, że uczciwe życie bogacza
jest niesłychanie nudne i wtedy rzuci się do walki o władzę nad całym światem.
Będzie już dysponował wehikułem czasu i wie pan, od czego zacznie? Yolan
pokręcił głową. Zacznie od korygowania własnej przeszłości, żeby sobie ułatwić
przyszłość. Jednocześnie dzisiejszy Guylord, nie mając, rzecz jasna, pojęcia o
działalności jego samego z przyszłości, zmusił mnie do wyjaśnienia, kto mu
bruzdzi. Krótko rzecz ujmując: udało mi się spotkać z Guylordem z przyszłości,
stąd wiem to wszystko.
Zaciągnąłem się mocno i łyknąłem z miną człowieka, który powiedział wszystko,
co miał do powiedzenia. Starałem się, żeby ta mina wypadła przekonująco nie
chciałem opowiadać naprawdę wszystkiego, a przede wszystkim tego, że ja i
Sarkissian zabiliśmy Guylorda przyszłościowego.
Gospodarz znowu wbił paznokcie w kikut nogi, jego spojrzenie uczepiło się
jakiegoś punktu za moją głową. Popatrzyłem na Nicka, miał na twarzy wyraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]