[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tu na chwilę i gdy tylko zapragną wsiądą w samolot
28
Luna Kosinski CH.W.D.A.B. Kroniki 2005-2006
i następnego dnia będą zupełnie gdzie indziej. Arek szedł
przed siebie. Na ławce obok siedział Cieciu. Kim był Cie-
ciu? On był jednym z Aowców Psów i nikogo się nie bał.
Miesiąc wcześniej wrócił ze szpitala jeszcze bardziej zawzię-
ty i niebojący się śmierci, niż kiedykolwiek. Tatuaż
z napisem Cracovia na jego piersi był teraz przecięty bli-
zną biegnącą od litery o , daleko za literę a . Cieciu ćmił
fajkę i siedział na ławce, a pod ławką stała butelka piwa.
Siedział i szeroko otwartymi oczami patrzył w kierunku
Bieżanowa, jakby próbował go zobaczyć poprzez stojące
mu na drodze bloki. Nie planował w myślach przyszłych
błyskotliwych akcji, ani nie wspominał przeszłej chwały.
Pił alkohol i miał to uczucie, jakie ogarnia żołnierza od-
poczywającego między jedną bitwą, a następną: całkowi-
te, obezwładniające uczucie spokoju. Obok niego siedzia-
ła dziewczyna. Wyglądała może trochę jak prostytutka,
ale nią nie była. Cieciu po prostu był estetą i lubił patrzeć
na swoją kobietę, pokazującą się światu w pełnej krasie.
Czerwone jak krew usta. Kolczyki duże na szerokość ka-
stetu. Cycki na wierzchu, jakby właśnie wstała z łóżka
i nie zdążyła się zapiąć. Nogi szeroko rozstawione, jakby
nigdy się nie zamykały. Bo dla niego nie zamykały się
nigdy. Cieciu wiedział, że życie jest krótkie i dlatego chciał,
aby w każdej chwili wszystko było dostępne na wyciągnięcie
ręki. By nic nie odkładać na jutro. Był jak grecki filozof,
wyznający doktrynę o nieuchronnej śmierci, przychodzącej
nie wiadomo kiedy, którą można zwyciężyć tylko żyjąc peł-
nią życia. To dlatego, ciągle leżała obok niego butelka
i zawsze miał w kieszeni pełną paczkę papierosów. Cieciu
nie wiedział, że jest równy antycznym filozofom po
prostu siedział i kończył ćmić szluga. Arek przechodził
29
Luna Kosinski CH.W.D.A.B. Kroniki 2005-2006
właśnie obok niego. Wracał z jakiegoś debilnego spotka-
nia pod oknem papieża. Nie było wcale tyle ludzi, ilu się
spodziewał, a ci, którzy byli, tylko śpiewali i kładli
świeczki. Nie stało się nic, co warto by było zapamiętać.
Arek idąc, patrzył pod swoje nogi, wstydząc się swoich
naiwnych nadziei, sam nie wiedział nawet, na co. Zoba-
czył jednak nagle nogi dziewczyny Ciecia i podniósł
wzrok. I znów uwierzył, że Bóg jest dobry i mądry zsyła-
jąc na ziemię kobiety ładne, głupie i rozwiązłe. Zatrzymał
się, patrząc chciwie na jej cycki, wsadził ręce głębiej
w kieszenie, dotykając fiuta. Stał w miejscu i patrzył na
nią łapczywie. Cieciu dopił piwo i wstał. Arek dostał
strzała w ryj i zatoczył się. Nie odwracając się już do
nich, poszedł szybko dalej.
30
Luna Kosinski pisarz polski młodego poko-
lenia, związany z Krakowem. Według wła-
snych deklaracji, syn znanego polsko-
amerykaoskiego pisarza Jerzego Kosioskie-
go, urodzony w Nowym Jorku około roku
1980. Deklaracje takie jednak należy uznad
jedynie za symboliczne nawiązanie do po-
staci tego pisarza, zapowiedz dowolnego
manipu-lowania wątkami autobiograficz-
nymi w swojej twórczości, a także umiesz-
czania w niej drastycznych opisów obycza-
jowych. Pisarz nie udziela informacji na swój
temat, ani nie zdradza rzeczywistego imienia
i nazwiska. Jest autorem kilku książek,
z których pierwszą napisaną i wydaną jest
CH.W.D.A.B. Kroniki 2005-2006 . Napisana
bezpośrednim, wulgarnym językiem mie-
szanka pamiętnika i manifestu nienawiści
wobec świata. Cechą charakterystyczną całej
twórczości Luny pozostaje umieszczanie w
niej rzeczywistych zdarzeo i sytuacji w for-
mie mocno zdeformowanej. Następne,
przygotowane do wydania książki są już
jednak zupełnie odmienne, jeśli chodzi o
159
tematykę i język.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]