[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podczas owej burzliwej nocy było zerwanie nici porozumienia między nią a
- 82 -
S
R
Guyem. Brutalnie przerwał jej rozpaczliwe wysiłki wyznania prawdy. Prawie
się nie znamy" - powiedział.
Przymknęła na chwilę oczy, walcząc z tym nowym odkryciem. Jak mogła
wszystko tak poplątać? Jak mogła nie ufać mu i pogardzać nim, a jednocześnie
pragnąć jego przyjazni? Po dwóch zaledwie dniach wypełnionych głównie
kpinami i zaczepkami, miała wrażenie, że nie są dla siebie obcymi ludzmi.
Przeciwnie, czuła się, jakby walczyła z Guyem całe życie. To wszystko było
niezrozumiałe.
- Hej, ocknij się - powiedziała miękko Lucy. Virginia otworzyła oczy z
przepraszającym uśmiechem.
- Powiedz mi lepiej coś o tej jego przyjaciółce z wyspy. Tarą, tak ma
chyba na imię?
- Ona szaleje za nim, a on to wykorzystuje. - Tak samo, jak
wykorzystałby Nicolę Schreider, uświadomiła sobie trzezwo. Dzięki Bogu,
znowu panowała nad sobą. Intuicyjnie czuła, że porzucona przez Guya
narzeczona została ocalona w ostatniej chwili. Mógł sobie być zdumiewająco
przystojny, być wspaniałym towarzyszem zabawy, a nawet wyrafinowanym
kochankiem... chociaż tego ostatniego nie mogła być do końca pewna. Ale żarty
i seks to nie wszystko. Nicola Schreider z pewnością doceni uwolnienie się od
bolesnej niepewności, jaką niesie miłość do Guya...
Miłość do Guya Sterna? Poczuła suchość w gardle. Z wysiłkiem
skierowała swe myśli na bezpieczniejsze tory.
- Szczerze mówiąc, myślę, że Nicola byłaby niemądra, gdyby oddała go
bez walki. Guy jest najwspanialszym mężczyzną, jakiego widziałam w życiu -
powiedziała Lucy rozmarzonym głosem, dodając szybko:
- Nie licząc Charlesa, oczywiście.
Ale to właśnie Guy zajął miejsce koło Lucy podczas kolacji. Jego
oszczędny, wyważony sposób prowadzenia rozmowy sprawił, że zwykłe
rodzinne spotkanie przerodziło się w specjalną okazję". Tym bardziej, że na
- 83 -
S
R
stole pojawiła się kolejna niespodzianka w postaci butelki szampana, którą
otwarto na cześć pomyślnie zdanych egzaminów Virginii. Ojciec od dawna nie
patrzył na córkę tak ciepło.
- Obawiam się, że traktowałem cię nie dość poważnie przez ostatnie lata. -
W jego zmęczonych oczach błysnęła radość, a w głosie brzmiała skrucha.
- Ale jestem z ciebie bardzo dumny i twoja matka też by była...
Pracowałaś ciężej od innych, ryzykując własne zdrowie. Pijemy dziś za twoje
zdrowie i wspaniałą przyszłość, kochanie.
- Dziękuję, tato. - Virginia uścisnęła go serdecznie.
Spojrzeli na siebie z miłością i wszystkie ich dawne nieporozumienia
poszły w niepamięć. Gdy znowu usiedli przy stole, w jej oczach błyszczały łzy
radości. Napotkała utkwione w sobie spojrzenie Guya i odwróciła głowę. Chcąc
ukryć zmieszanie, zaczęła wypytywać Lucy o miejscowe ploteczki. %7łartobliwe
dociekania, czy nowy wikary rzeczywiście pożądliwie spogląda na panie z
parafialnego chóru, okazały się świetnym lekarstwem na przeżycia sprzed kilku
minut. Przy stole rozbrzmiewały śmiechy i gwar rozmów. Nikt nie mówił o
interesach. Tata rozpamiętywał swoją ostatnią partię golfa. Guy rozmawiał z
Charlesem o żeglarstwie, a potem nieoczekiwanie skierował rozmowę na inny
temat. Okazało się, że nie tylko opływał jachtem wyspę White, ale miał w tym
czasie kilka razy okazję zobaczyć występy Królewskiego Teatru
Szekspirowskiego. Dał się też poznać jako całkiem niezły znawca
nowoczesnego baletu.
Zamiłowanie do baletu nie pasowało do tego zimnego jak lód supermana i
Virginia miała już na końcu języka jakąś złośliwą uwagę, gdy nagle przypo-
mniała sobie, jak zareagował niegdyś na jej - jak to nazwał - uprzedzanie się.
Pojawiło się także inne bolesne wspomnienie. Tara, jej śliskie ciało tancerki.
Niewykluczone, że jego upodobanie do baletu jest autentyczne... Bezwiednie
mnąc skraj kwiecistej spódnicy, ostatecznie odrzuciła pokusę zakpienia sobie z
niego.
- 84 -
S
R
Może to nagły ból wywołany wspomnieniem Tary, a może świadomość,
że człowiek, któremu nie ufała, tak łatwo wkręcił się do ich rodzinnego grona,
sprawiły, że Virginia zdecydowała się przerwać tę wesołą rozmowę.
- Jeśli chodzi o naszą firmę... - zaczęła. Przy stole zapadła pełna
zdziwienia cisza.
- Czy możemy porozmawiać o przyszłości naszej rodzinnej firmy, czy jest
to temat zakazany w czasie posiłków? - Rozejrzała się wkoło, zatrzymując w
końcu wzrok na spokojnej twarzy Guya. Z napięciem oczekiwała na odpowiedz,
lecz wyraznie nikt się do tego nie kwapił. Tata i Charles udawali, że są
niezwykle zajęci dojadaniem bażanta, a Lucy wyglądała na bardzo zakłopotaną.
- No więc - nalegała - skoro taki finansowy ekspert jest dziś naszym jeńcem,
wykorzystajmy tę rzadką okazję i zażądajmy sprawozdania. Ja co prawda nie
pracuję w tej firmie, ale wiem, że nie jest z nią najlepiej. Podobno masz ją
uratować spod topora, a więc jakie są twoje prawdziwe plany wobec Chesterów,
Guy?
- Na litość boską, Virginio... - Charles nie dokończył, przerwał mu
bowiem Guy.
- Mam wiele planów wobec Sarah Chester Fabrics, ale nie jest to czas i
miejsce, żeby o nich rozmawiać.
Rozmyślnie odpowiada wymijająco, pomyślała Virginia ze złością. A to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]