[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stal zdecydowanie za blisko. Zaczynala sitt obawiae jego mttskiej
sily. Kiedy pochylil glowtt, wstrzymala oddech, spodziewaj~c sitt mocnego,
zaborczego pocalunku. Tymczasem on dotkn~l ustami jej czola.
Czule. Przesun~l grzbietem dloni po policzku, odwr6cil sitt i zszedl po
schodach, zostawiaj~c j~ w stanie podniecenia.
Oczarowana Calebem McCordem odsuntt1a zasuwtt i otworzyla
drzwi. Uslyszala telefon. Miala nadziejtt, ze to nie Jamie! Cholera. Musi
zainstalowae sobie identyfikator numer6w. Zamkntt1a drzwi i przekrttcila
klucz w zamku, podeszla szybko do telefonu i podniosla sluchawktt. Jej
ucho przeszyl gluchy sygnal.
Genny lezala na podlodze w kuchni, sciskaj~c sluchawktt. Musiala
zebrae wszystkie sily i skorzystae z pomocy Drudwyna, zeby przejse
z ogrodu do domu. Ostatnia wizja byla 0 wiele wyrainiejsza niz
wczesniejsze, a przerazenie, jakie ogarntt1ojlb kiedy rozpoznala trzeci~
ofiartt, doprowadzilo j~ do emocjonalnego i fizycznego wycienczenia.
Najpierw wybrala numer do mieszkania Jacoba i zostawila wiadomose
na automatycznej sekretarce. P6iniej zadzwonila do biura szeryfa,
ale Tewanda powiedziala, ze Jacob mial pilny te1efon i wyjechal.
- Powiedz mu... powiedz mu, ze nastttpn~ ofiar~ jest Misty.
Widzialamj~.
- Dobry Boze... Wiedzialam. Jej samoch6d znalazl sitt i...
zadzwonitt natychmiast do Jacoba i powiem mu, ze widzialas Misty.
- Popros go, zeby przyjechal. .. - Telefon byl zbyt cittzki. Wypadl
jej z rttki. Nie zdolalaby utrzymae go ani minuty dluzej.
- Genny ... Genny. Genny!
Lekko zamroczona i slaba jak nowo narodzony kociak, odzyskala
przytomnose kilka minut p6iniej. Udalo jej sitt zadzwonic do Jazzy.
Potrzebowala pomocy. Natychmiast. Ale nikt nie odbieral.
Och, Boze, i co ja teraz zrobitt?
Resztki sil poswittcila na to, zeby wykonae kolejny telefon. Padla
na podlogtt. Sciskaj~c sluchawktt, wpatrywala sitt w przyciski te1efonu.
Ze wszystkich sil starala sitt wcisn~e choe jeden z nich. Kiedy dotkntt1a
pierwszego, poczula, ze w glowie wiruj~jej czame cienie.
Postae w plaszczu wniosla Misty do ciemnego, rozleglego pomieszczenia
i poloZyla j~ na ziemi. Genny wyczula strach dziewczyny
i podniecenie zab6jcy. Pojawilo sitt nikle swiatlo, kt6re rozproszylo
mrok, ukazuj~c wntttrze starej stodoly.
Obraz znikn~l r6wnie szybko, jak sitt pojawil, zostawiaj~c Genny
bez sil na kuchennej podlodze. Nie mogla sitt ruszye, wittc nie bylo
mowy, zeby udalo jej sitt jeszcze raz zadzwonic. Na pewno nie teraz.
Zamknttla oczy i lezala cicho, zbieraj~c resztki sil, by wysla6
te1epatyczn~ wiadomos6.
Dallas. Dallas. Potrzebujf cif. Proszf, otw6rz serce i uslysz mnie.
Przyjedi do mnie. Przyjedi do mnie teraz.
Rozdzial 14
Dallas zaparkowal na asfaltowym podjeidzie przed domem. Wracaj~c
od Genny, przez cal~ drogtt usilowal wybi6 j~ sobie z glowy. Nie mial
zamiaru wi~za6 sitt z kobiet&:, ktora twierdzi, ze ma paranormalne
zdolnosci. Do kOllcapobytu w Cherokee Pointe zamierzal unika6 Genny
Madoc. To bylo jedyne sensowne rozwi~zanie. Przebywanie obok niej
bylo zbyt niebezpieczne.
Otworzyl drzwi samochodu, ale kiedy mial wysiada6, ogarnttlo go
dziwne uczucie, od ktorego dostal gttsiej skorki. Odczekal w napittciu
kilka sekund i rozejrzal sitt, szukaj~c wzrokiem osoby lub zwierzttcia,
ktore moglo uruchomi6 jego wewntttrzny radar. Nic. Tylko wiatr, ktory
mierzwil korony drzew.
Rozpi~ kurtktt i marynarktt, zeby latwiej sittgn~6 po pistolet w kaburze
na biodrze i wysiadl z samochodu. Id~c do drzwi wejsciowych,
wypatrywal czegos niezwyklego. Otworzyl drzwi i wszedl do srodka.
W domku, znajduj~cym sitt w odleglosci spaceru od centrum miasta,
byly salon, sypialnia, kuchnia i lazienka. Gdy tylko zamkn~l drzwi
i przekrttcil klucz, zalala go kolejna fala niepokoju.
Do cholery, co sitt dzieje?
Zawsze sluchal intuicji, bo rzadko go zawodzila. CZttsto sluchal
podpowiedzi umyslu, ktore w rzeczywistosci byly efektem trafnego
zgadywania i lat doswiadczenia. Ale te wibracje nie mialy nie wspolnego
z intuiej~ ani podszeptami umyslu.
Nagle wiedzialjuz, ze cos dzieje sitt z Genny. Nie mial pojttcia sk~dpo
prostu wiedzial.
Otrzeiwiej, zganil sitt. Sk~d mialbys wiedzie6 cos takiego?
Wzdluz krttgoslupa przebiegl mu zimny dreszcz, kiedy w myslach
uslyszal glos Genny. Pokrttcil glow&:,staraj~c sitt odegnac slowa, ktore
rozbrzmiewaly w jego umysle. Potrzebujf cif. Przyjedi do mnie.
- Zaczynasz bzikowa6 - powiedzial na glos.
Potrzebowal drinka i snu. Zdj~l kurtktt i rzucil j~ na stoj~ce obok
krzeslo. Ze wszystkich sil staral sitt nie zwraca6 uwagi na cichy i slaby
glos blagaj~cej Genny. Poszedl do lazienki, zalatwil sitt i umyl rttce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]